poniedziałek, 21 października 2013

Nie lubię poniedziałku?

Od dawna żyję w przeświadczeniu, że w poniedziałki niewiele dobrego może człowieka spotkać.
Zwykle na koniec dnia cieszę się, że przetrwałam klątwę, chociaż czasem poniedziałki dają popalić.
Dziś za to było mega śmiesznie. Zdarzyło się wiele, począwszy od złego stroju w pracy, przez dziwne propozycje.
No ale do rzeczy! Wczoraj, jak też wspominałam w poprzednim poście, byłam na karaoke, co za chwilę opiszę, ale za to dziś nie mam się co dziwić, że mój i tak zachrypnięty? albo po prostu piskliwy :P głos był jak po przepiciu. Jedna klientka spytała mnie czy jadłam zimne lody... Na co ja zdziwiona że moja chrypka od karaoke, na co usłyszałam że musiało być hardcorowo, hmm chyba było, wnioskując po repertuarze.
Kolejną rzeczą, którą jednak przemilczę była wiadomość od wścibskiej znajomej, szczyt nietaktu rzekłabym, ale tak czasem bywa. Później propozycja mojego kumpla... czy nie chcę z nim mieć dziecka.
O dziwo nie żart. No i moje kulinarne próby zrobienia creme brulee. Podobno przepisy proste, mi i konsumującym moje dania, wydaje się, że dobrze gotuję, ale tutaj po 2h w piecu wyszła woda...
czary mary :P deseru nie będzie! A na sam koniec moje ciuchy do pracy. Wczoraj w nocy, po powrocie do domu, żeby nikogo nie budzić, wzięłam niewyprasowane koszule i spodnie i postanowiłam wyprasować sobie wszystko w pracy. Jakież było moje zdziwienie, gdy czasu na prasowanie nie było, a czarna koszulka, okazała się być starym, spranym tshirtem, który używam do sprzątania. Oszaleć można, ale jest wesoło.
A karaoke :D jak zawsze udane! Pośpiewałam za wszystkie czasy, chociaż teraz podśpiewuję pod nosem TOTO i już czekam na czwartek. Co piosenkę przepraszałam znajomych z góry za straszne wykonanie i prosiłam, żeby nie krępowali się i zatkali uszy, jak będzie wyjątkowo źle. Jak się okazało było ok, a wszystkie nowe numery poszły nadzwyczaj dobrze, co dalej mnie dziwi, ale może po prostu umiem już dobierać repertuar do możliwości. Chociaż czy Queen na karaoke dla osoby nieśpiewającej profesjonalnie to dobry wybór? Myślę, że tak. Katastrofy też bywają, ale na szczęście rzadko :D Do dziś pamiętam swoje wykonanie utworu 'Córko rybaka' . Jak totalnie nie znałam melodii, a cała sala śpiewała, a ja fałszowałam, oj jak fałszowałam! Czemu nie oddałam mikrofonu? Przygoda jak zawsze :P
Udało mi się za to jeszcze wczoraj zaśpiewać Kings of Leon, Guns n' Roses, Europe, czy Green Daya. Kilku utworów brakuje mi na liście, ale mam nadzieję, że za niedługo będę mogła śpiewać więcej przebojów Queenu, czy Green Daya. Uwielbiam ich, a radość, jaką niesie mi śpiewanie i przeżywanie emocji, płynących z muzyki, jest nieopisana. Jedna piosenka wywołała też łzy wzruszenia. Przypomniała o najlepszych wakacjach, a jednocześnie najlepszym czasie w moim życiu... Do którego bardzo bym chciała wrócić, ale nie wiem, jak.
A tak na miłe zakończenie mój hit z piątku :D Dałam czadu, ludziom się mega podobało, a ile energii przy tym było!
Specjalnie z napisami, żeby każdy mógł pośpiewać przy okazji :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz